Żyjesz sobie, żyjesz, robisz mechanicznie to co należy do Twoich codziennych rytuałów. Myjesz zęby, pijesz kawę czy herbatę, bierzesz prysznic i po zrobieniu wszystkich tych rzeczy, jeśli nie jesteś na kacu nadal masz cały dzień przed sobą.
Nagle na świat przychodzi Twoje maleństwo, rośnie a Ty z każdym dniem przesuwasz swoje poranne rytuały na coraz późniejsze popołudnie. Nim się spostrzeżesz zdajesz sobie sprawę, że ciepłą herbatę piłaś ostatnio pół roku temu albo jeszcze dawniej.
Po kilku latach z zimnym lub wrzącym naparem dzielę się niby oczywistymi sposobami na to, żeby cieszyć się wypitym w optymalnej temperaturze napojem : ) A niech rozgrzeje jakieś spragnione kobiece trzewia;)
Opowiadasz partnerowi o swoim herbacianym/ kawowym problemie i prosisz aby dopilnował, że gdy siedzisz i np.karmisz przyniósł Tobie wymarzony napój prosto do twych ust. Żeby nie trwało to zbyt długo niech skorzysta z
wariantu 2:
czyli chwilkę po zaparzeniu dolewasz zimnej wody. Żeby nie wyszło rozwodnione zalewaj mniejszą ilością wrzątku.
Wariant 3:
Odwrotny do drugiego. Zalewasz esencję na jakiś okres czasu i gdy masz sekundę dolewasz wrzątku i od razu pijesz. Do tego przydaje się też czasem
Wariant 4:
Dzbanek. Duża ilość płynu wolniej stygnie. Więc zaparzasz sobie napój w dzbanku, najlepiej z podgrzewaczem i z doskoku wypijasz co nieco.
Ostatecznie możesz zastosować
Wariant 5:
TERMOS lub KUBEK TERMICZNY!
Osobiście najbardziej sprawdzony, ale najmniej smaczny sposób, bo termos zawsze ma dla mnie posmak. Nawet nowy.
Ale można go zabrać na spacer, wycieczkę, plac zabaw czy targać po domu do miejsca karmienia itp.
To kto wpada na herbatkę?
Na zdrowie!
Ja zwykle korzystam z wariantu 2, który czasem przechodzi już w 3 :-)
OdpowiedzUsuńA ciepły obiad! Ten to dopiero ma smak luksusu ;)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że obiad jakoś ciepły jadam? Z łapkami wszędzie ale jem;)
Usuń