poniedziałek, 30 maja 2016

Tydzień Matki czyli o drobnym dogadzaniu sobie;)

Wreszcie udało mi się wyrwać krztynę czasu dla siebie.
Byłam u fryzjera! Obkupiłam się ciuchowo a na dodatek stało się niemożliwe i poszłam do kina!
Tak.
Ale nie zwyczajnie i nie na zwyczajny film. Razem z siostrami porwałyśmy mamę na film- jakże by inaczej "Dzień Matki".
Okazja wydawała się być wystarczająca na tę pozycję. Sam film po zwiastunie wydawał się być dobrym wyborem. A jak już się rozpoczął wiedziałam , że nie był dobrym, lecz wyśmienitym strzałem w dziesiątkę!

Na ekranie pojawiają się znane i lubiane babeczki: Jennifer Aniston, która jak zwykle ma niespotykane przygody i jak zwykle miło się na nią patrzy. Julia Roberts zachwyca elegancją a Kate Hudson rozrabia i nie słucha mamy. Co z tego wynika? Ubaw po pachy!
My cztery plus nasza mama kwiczałyśmy ze śmiechu. Fakt- film w obliczu ostatnich wydarzeń w naszym życiu zagrał nam idealnie na wszystkich emocjach, co nie znaczy, ze tylko nam się spodobał. Z innych części sali wtórowały nam głośne parsknięcia śmiechu, a na koniec widzowie niechętnie zwlekali się z foteli.
Poddane fali radosnych emocji postanowiłyśmy zbierać na tackę po nachosach naszym śpiewem na następny seans, ale jakoś nikt nie podzielił naszego zdania o zdolnościach wokalnych i trzeba było nasycić się jednym seansem i...lodami zjedzonymi tuż przed zamknięciem kawiarni.

Ahhh. Dobrze, że zza ekranu nie dobiegał mnie dwugodzinny płacz dziecięcia, odmawiającego spożycia mleka butelkowanego. Gosh! Dobrze, że nie było słychać, bo na serio wypoczęłam i wybawiłam się przy tej komedii. Polecam każdej matce i córce!

A co jeszcze było ciekawego w Plazie tego dnia?
Otóż na czas reklam (18min) wygospodarowałam sobie relaks zakupowy w drogerii Sibirica, gdzie z okazji mego Święta otrzymałam rabat 30% na wszystkie kosmetyki.
Kupiłam więc sobie dwa szampony, dwie pasty do zębów i płyn do mycia naczyń.
Mało może kobieco, ale w obliczu 18 minut zdążyłam kupić tylko to, czego składowi przyglądałam się kilka dni wcześniej. Może do dnia babci zdążę sobie wybrać jakiś krem na zmarszczki, a co!
Recenzje swoich wyborów ekologiczno, organiczno orgazmicznych z korzystania z kosmetyków już niebawem.

Tymczasem zapraszam na zwiastunek i naprawdę zachęcam do wyrwania się na 2 godzinki na przezabawny seansik :)

sobota, 21 maja 2016

Błyskawiczne i przepyszne bezglutenowe ciastka musli bez cukru i bez mleka.

Są takie przepisy, które z przyjemnością powtarzam i kombinuję, a z jeszcze większą chęcią konsumuję : ).
Przedstawiam przepis na jedne z najbardziej wciągających owsianych ciastek w moim jadłospisie. Uwaga-zaraźliwy!
Idealne na wynos, na błyskawiczne coś na ząb.

Składniki:
* szklanka płatków owsianych (można użyć też jaglanych czy jęczmiennych ale z tymi drugimi  nie będzie bezglutenowo). Owsiane oczywiście muszą mieć certyfikat bezglutenowy.
*2 jabłka
*jajko
*ok 4-6 łyżek oleju rzepakowego
*łyżka cynamonu
*2-3 łyżki melasy, miodu lub syropu z agawy
*Dowolne smakołyki- orzechy, ziarna słonecznika, siemię lniane, sezam, żurawina. Z rodzynkami trochę się puszą i rodzynki przypalają, więc nie polecam.

Wykonanie:
Płatki wsypać do miski, zalać tłuszczem. Jabłko zetrzeć na grubych oczkach (ja obieram, ale skórka też się przydaje, zwłaszcza niepryskana). Wymieszać z jajkiem i słodziwem. Dodać cynamon i ulubione dodatki. Zostawić na chwilkę aż płatki wciągną trochę wilgoci.

Układać na blaszce łyżką i piec w nagrzanym do 180 st piekarniku około 10-15 min, w zależności od grubości. Ja wkładam do foremki i tam ciasto dociskam łyżką, żeby miały ładny kształt.
Pożreć, póki ktoś wielkości 90cm nie zje przed nami całej puszki i nie powie: zdarza się, wiesz?





czwartek, 12 maja 2016

Szarlotka dla alergików dwóch. Bezglutenowa, bezmleczna, bez orzechów i jajek.

O szarlotkach sypanych każdy już chyba słyszał. A mimo wszystko przy robieniu tejże musiałam zaryzykować i zrobić wersję z tłuszczem płynnym a nie klarowanym masłem i kombinować i tak po swojemu.
Wyszła pyszna, a na zdjęciu ostatni kawałek. Zżarta nie tylko przez maluchy, ale też innych gości uroczystości. Tych nie na diecie i pozytywnie skomentowana.



Zatem ogłaszam, że da się zrobić smaczne ciasto bez niczego co tradycyjnie w ciastach się znajduje.

Wegańska sypana szarlotka bezglutenowa, owsiana:

  • 2 szkl. płatków owsianych zmielonych np. w młynku do kawy lub mąki owsianej
  • 3-4 łyżki mąki ziemniaczanej
  • słodziwo- ok. 0,5 szkl cukru trzcinowego lub mniej i dosłodzić stewią w listkach. 
  • kg jabłek
  • cynamon- łyżka
  • olej rzepakowy - tyle łyżek ile wpije ciasto. Około 0,5 szkl.
Foremka ok. 30x30 wyłożona papierem do pieczenia czeka sobie aż połączysz suche płatki, kartoflankę i cukier razem. Rozgrzej piekarnik do 180 C.
Wsyp równomiernie połowę suchego na foremkę. Zetrzyj jabłka na grubych oczkach. 
Ja obieram. Połącz z cynamonem i wyłóż delikatnie na blaszce z sypanką. Dociśnij.
Posyp resztą ciasta i dociśnij. 
Polej równomiernie kawałek po kawałku olejem. Piecz w temp. 180 C około godzinki aż się zarumieni.


Pyszota! Polecam.


środa, 4 maja 2016

Jak być matką i wypić ciepłą herbatę na 5 sposobów

   Żyjesz sobie, żyjesz, robisz mechanicznie to co należy do Twoich codziennych rytuałów. Myjesz zęby, pijesz kawę czy herbatę, bierzesz prysznic i po zrobieniu wszystkich tych rzeczy, jeśli nie jesteś na kacu nadal masz cały dzień przed sobą. 
   Nagle na świat przychodzi Twoje maleństwo, rośnie a Ty z każdym dniem przesuwasz swoje poranne rytuały na coraz późniejsze popołudnie. Nim się spostrzeżesz zdajesz sobie sprawę, że ciepłą herbatę piłaś ostatnio pół roku temu albo jeszcze dawniej.
   Po kilku latach z zimnym lub wrzącym naparem dzielę się niby oczywistymi sposobami na to, żeby cieszyć się wypitym w optymalnej temperaturze napojem : ) A niech rozgrzeje jakieś spragnione kobiece trzewia;)

Wariant pierwszy luksusowy:

Opowiadasz partnerowi o swoim herbacianym/ kawowym problemie i prosisz aby dopilnował, że gdy siedzisz i np.karmisz przyniósł Tobie wymarzony napój prosto do twych ust. Żeby nie trwało to zbyt długo niech skorzysta z
wariantu 2:
czyli chwilkę po zaparzeniu dolewasz zimnej wody. Żeby nie wyszło rozwodnione zalewaj mniejszą ilością wrzątku.

Wariant 3:
Odwrotny do drugiego. Zalewasz esencję na jakiś okres czasu i gdy masz sekundę dolewasz wrzątku i od razu pijesz. Do tego przydaje się też czasem

Wariant 4:
Dzbanek. Duża ilość płynu wolniej stygnie. Więc zaparzasz sobie napój w dzbanku, najlepiej z podgrzewaczem i z doskoku wypijasz co nieco.

Ostatecznie możesz zastosować
Wariant 5:
TERMOS lub KUBEK TERMICZNY!
Osobiście najbardziej sprawdzony, ale najmniej smaczny sposób, bo termos zawsze ma dla mnie posmak. Nawet nowy.
Ale można go zabrać na spacer, wycieczkę, plac zabaw czy targać po domu do miejsca karmienia itp.

To kto wpada na herbatkę?



Na zdrowie!